top of page

Czego przed epidemią nie powiedziałby Ci żaden coach, a powie to teraz?

Zaktualizowano: 5 cze 2020

Słyszysz wiele razy, że niemyślenie o przyszłości to fatalny nawyk? Nie planujesz, nie wyznaczasz celów, nie zamieniasz ich w zrealizowane zadania zgodnie z rozpisanymi harmonogramami? Specjaliści od zarządzania czasem twierdzą, że to bardzo niedobrze. To nieproduktywnie i nieambitnie. Ludzie sukcesu znają swoje krótko-, średnio- i długoterminowe cele - mówią dalej eksperci od czasu. Jednostki poważnie myślące o życiu przekuwają marzenia w działania. Bez tego nie rozwiniesz się, nie rozkręcisz firmy, nie zadbasz o przyszłość rodziny...Tak piszą poradniki, tak doradzają coache.


A co powiedzieliby teraz? Że jest z tym wszystkim jeden problem - musi dać się planować… Tymczasem w obecnej sytuacji zdecydowanie więcej jest niewiadomych, jeśli nie powiedzieć, że są same. Kiedy i czy w ogóle wrócę do pracy, uruchomię firmę, zrealizuję zobowiązania, zapłacę raty kredytu, wyślę dzieci do szkoły, wyjadę na wakacje? Brak informacji uniemożliwia podejmowanie decyzji albo pojawia się chaos informacyjny.

Wuhan, lock down, tarcza antykryzysowa, Włochy, zasiłki, nauka zdalna, kwarantanna, bezrobocie, liczba testów na dobę, rząd, wskaźnik zachorowalności R, kryzys, liczba karetek i respiratorów, granice kraju, faza epidemii, DPSy, Librus, spadek PKB, wybory, szpitale, konferencje na Zoomie, transport z Chin, Poczta Polska, maseczki, szkoły, opozycja, mutacje wirusa, samorządy, przyłbice, statystyki, szczepionka, śmiertelność, dane osobowe, ozdrowieńcy…


W tym całym zamęcie osoby, które wcześniej były krytykowane za życie z dnia na dzień i wieczne „jakoś to będzie”, nagle stają się mistrzami przetrwania. Zaczynają całkiem dobrze przystosowywać się do tej wymagającej sytuacji. Albo funkcjonują „normalnie”. Po prostu tak, jak wcześniej. Z kolei osoby z misternie ułożonymi planami doświadczają bezsilności. Przeżywają głęboką frustrację z powodu zrujnowanych zamierzeń i tego, co wydawało się, że na 100% będzie, a nagle zniknęło.

Dlatego w dzisiejszych warunkach warto przyjrzeć się, czego możemy się nauczyć od osób, które jak Scarlett O’Hara mówiły zwykle „pomyślę o tym jutro”. Co da nam życie z dnia na dzień i skupienie na tu i teraz?

 

„Nic nie jest ważniejsze od dzisiejszego dnia”

J. W. Goethe

 

Paradoksalnie takie podejście może mieć wiele zalet: - mniej analizowania i zamartwiania się,

- mniej negatywnych emocji (złości, frustracji, lęku o przyszłość),

- docenianie tego, co mam i co mnie otacza (np. zdrowie, rodzina, przyjaciele…),

- radość z małych i zwykłych rzeczy (np. ze zjedzenia dobrego śniadania, wyjścia z psem na spacer, gry z rodziną w Chińczyka),

- zauważenie tego, czego wcześniej się nie widziało (mówiąc żartem z jednego z internetowych memów: „po tygodniu w domu stwierdziłem, że mam całkiem fajną rodzinę, córka wyszła rok temu za mąż, syn zrobił maturę, żona dostała nową pracę”;),

- odmienne spojrzenie na niektóre sprawy.


Spodziewam się, że jest jeszcze wiele innych plusów. Znam osoby, które teraz podczas epidemii stwierdziły, że mogą żyć bez ciągłego pędu, natłoku bodźców, że w domu nie jest wcale źle i nudno, że nie potrzebują tak dużo kupować, żeby było fajnie. Pewnie każdy z Was w tym czasie ma swoje osobiste odkrycie związane z tą nagłą i przymusową zmianą stylu życia.


Oczywiście podejście „myśl o dzisiaj” nie rozwiąże wszystkich naszych problemów w izolacji i kryzysie. Nie da się przełożyć na każdy obszar życia (niektóre rzeczy trzeba przemyśleć i przeanalizować, podjąć ważne decyzje). Poza tym są osoby, które takie podejście przyjmą łatwiej, a dla innych będzie trudniejsze. Warto jednak czasem je poćwiczyć. Może pomóc nam pozostać optymistą i mieć nadzieję, że ta sytuacja wkrótce się zakończy. Wrócimy wtedy do planerów, kalendarzy, harmonogramów. Do perspektywy czasu, który da się ogarnąć umysłem na więcej niż kilka dni do przodu.


256 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page